"Teraz musisz odejść, a zdrajcy wracają"
data dodania: 2016-08-15

tworzenie stron warszawa

Niemiecki raper M.I.K.I nagrał piosenkę dla Kuby Błaszczykowskiego. 'Teraz musisz odejść, a zdrajcy wracają'.
 
Reprezentant Polski na początku sierpnia odszedł z Borussii Dortmund do VFL Wolfsburg za pięć milionów euro. Trener BVB Thomas Tuchel nie widział dla niego miejsca w kadrze, przez co pozwolił mu odejść. 
 
Ta decyzja nie spodobała się wielu kibicom Borussii, w tym raperowi MIKI-emu. Nagrał piosenkę na pożegnanie Błaszczykowskiego z niezwykle wzruszającym tekstem, który pokazuje, ile Polak znaczył dla kibiców BVB. Do Dortmundu trafił z Wisły Kraków w 2007 roku i m.in. zdobył dwa mistrzostwa Niemiec oraz zagrał w finale Ligi Mistrzów.
 
Teoretycznie każdy trener marzy o piłkarzu walecznym, szybkim, dynamicznym. Zawodnik z takimi predyspozycjami potrafi zrobić różnicę. Jednak nie dotyczy to Jakuba Błaszczykowskiego. To właśnie styl gry byłego kapitana reprezentacji Polski był powodem jego odejścia z Borussii Dortmund. Nowy szkoleniowiec żółto-czarnych Thomas Tuchel radykalnie zmienia taktykę zespołu, najbardziej odczuwają ją piłkarze, którzy za kadencji Jürgena Kloppa byli niemal najważniejsi.
 
Pogonione legendy
– Musimy zmienić naszą grę i naszą filozofię, bo rywala wiedzą już doskonale, jak grać przeciwko Borussii – mówił na początku pracy w Dortmundzie nowy trener. I szybko zaczął dokonywać rewolucji, której ostatnimi ofiarami zostali dwaj najwięksi ulubieńcy kibiców, właśnie Błaszczykowski oraz Kevin Grosskreutz.
 
https://youtu.be/tEazFHACFmA
 
Tekst piosenki:
 
Nadeszła ta chwila, musimy pożegnać się z 16-tką. Trzeba się z tym pogodzić, że wszyscy prawdziwi odchodzą. Dede, Grosskeutz, Kehl i niedługo Roman [Weindenfeller], a teraz też Kuba. Watzke [Hans-Joachim, prezes BVB], czy to prawdziwa miłość? [Echte Liebe, motto klubu] Sprawy wymykają się spod kontroli szefie. Facet, który daje z siebie wszystko dla drużyny i swojego kraju nie dostaje drugiej szansy, czy to wasza wdzięczność? My fani jesteśmy inni, dla nas jesteś człowiekiem honoru. W naszych sercach masz miejsce w podstawowym składzie na całe życie. 
 
Jak najwięksi do Ciebie przychodzili to im odmawiałeś, bo dla nas krwawiłeś i Dortmund był Twoim domem. 9 lat potu i krwi, na prawej stronie, z przodu czy z tyłu. Każdy wiedział, że Kuba ucieknie swojemu przeciwnikowi. Bo dajesz z siebie wszystko, Ty grasz z sercem chłopie, jeden z ostatnich z charakterem w tej dżungli komercji. Chcielibyśmy mieć jedenastu takich jak ty, bo od ciebie dostaliśmy prawdziwą miłość.
 
Kuba, jeden z ostatnich tego typu odchodzi. Ten, który nie tylko pieniędzmi i sławą, a Dortmundem żyje. Dziękuje Kuba - powstaję i kłaniam się przed tobą, bo jesteś bohaterem, legendą i mistrzem.
 
Przy twoich sprintach przez cały kraj przechodzi burza, dokładnie pamiętam twój pierwszy gol przeciwko Frankfurtowi. Pożegnanie bohatera, to będzie naprawdę trudna piosenka. Z tobą zdobywaliśmy tytuły nie pieniędzmi, a sercem. Dwa mistrzostwa, byłeś kluczowym zawodnikiem, jak i na Wembley [finał Ligi Mistrzów z Bayernem przegrany 1:2] gdy byłeś liderem tej drużyny. Totti Borussii, bo dawałeś z siebie wszystko, ale przyznaj się, wtedy w Freiburgu to nie była wina murawy. Ale to nieważne, to się zdarza i tego będzie nam brakować. 
 
Jesteś typem kumpla, z tobą kradłbym konie. Chciałbym żeby twoje opanowanie miały moje dzieci. Nie do sprowokowania, spytajcie się Rafinhi. Oferta od niebieskich [Schalke, największy rywal BVB], ale nie chciałeś być zdrajcą. Teraz musisz odejść, a zdrajcy wracają, dziwny ten świat. Chociaż jesteś teraz "wilkiem", chciałbym żebyś dostał pomnik ze złota


Wyrok dla Messiego !
data dodania: 2016-07-06

tworzenie stron warszawa

Jak informuje portal elperiodico.com, Leo Messi i jego ojciec Jorge Horacio Messi zostali skazani na 21 miesięcy pozbawienia wolności za oszustwa podatkowe, jakich dopuścili się w latach 2007, 2008 i 2009. Argentyński gwiazdor nie odprowadził do skarbu państwa opłat w wysokości 4,1 miliona euro.
 
Messi i jego ojciec oczywiście nie pójdą do więzienia i wyrok ma charakter kary w zawieszeniu (w hiszpańskim prawie kara przy karze niższej niż 24 miesiące, skazany nie odbywa jej w więzieniu). W przypadku kolejnych tego typu przestępstw, kara zostanie odwieszona i słynny Argentyńczyk trafi za kraty. Sąd przy ogłaszaniu wyroku ogłosił, że brał pod uwagę fakt, iż Messi nie znał dobrze systemu podatkowego i w związku z tym nie zasługuje na poważniejszą karę.
 
"Grałem w piłkę" 
 
Obrońcy Argentyńczyka starali się udowodnić, że Leo nie brał udziału w finansowych rozliczeniach. Od tego, jak się zarzekali, ma pracowników. - On nigdy nie poświęcił ani minuty na czytanie, studiowanie i analizowanie swoich kontraktów - przekonywali prawnicy. Sam zawodnik w trakcie procesu zeznawał, że "nie wiedział nic" o sposobie zarządzania jego pieniędzmi, ponieważ "grał w piłkę". Messi, obok Cristiano Ronaldo, jest najlepiej zarabiającym piłkarzem świata. Francuski magazyn "France Football" szacuje, że genialny piłkarz w 2015 roku wzbogacił się o 74 mln euro. 
 


Islandzkie media: dumny powrót z tarczą a nie na tarczy
data dodania: 2016-07-04

tworzenie stron warszawa

Euro we Francji może nie obfitowało w bardzo emocjonujące mecze z dużą ilością bramek ale na pewno zostanie zapamiętane jako mistrzostwa Europy z wieloma niespodziankami. Zaskoczeniem na pewno można nazwać, ćwierćfinał Polski i jej porażkę po heroicznym boju z Portugalią i dotarcie Walii, skazywanej wcześniej na pożarcie już w fazie grupowej do półfinału. Jednak zdecydowanie największą niespodziankę, na tym Euro, sprawiła drużyna Islandii. Pomimo przegranej z Francją, dojście do ćwierćfinału piłkarskich mistrzostw  Europy jest traktowane na Islandii i w całej Skandynawii jako zwycięstwo "walecznych serc", wielkie osiągnięcie i historyczne dla tego kraju wydarzenie. Kraj liczący jedynie 330 tysięcy mieszkańców dokonał czegoś niemożliwego, nie dość, że przebojem wdarł się na turniej we Francji, to zagrał w nim jeszcze bez kompleksów i osiagnął historyczny wynik, pokonując na swej drodze między innymi Anglię. 
 
Islandia stała się bardzo popularna w całej Skandynawii. Na norweskich, duńskich i szwedzkich portalach w ostatnich dniach przed ćwierćfinałem można było stosując pewną aplikację skonfigurować sobie islandzkie nazwisko i zamówić koszulkę z nim na plecach "na całe lato". Media nie szczędzą pochwał dla "małego, dumnego narodu", którego wojownicy nawet przegrywając "z gigantycznym bagażem bramek" walczyli do końca i powrócą do swojej wulkanicznej ojczyzny w wielkiej chwale "z tarczą".
 
"Mecz, na który cała Islandia ładowała energie przez tydzień, zakończył się po 20 minutach. Pomimo to dojście do ćwierćfinału jest wielkim zwycięstwem tego małego kraju, a jego dumni mieszkańcy będą opowiadać i przeżywać te mistrzostwa jeszcze przez wiele lat. My możemy im tylko pozazdrościć" - skomentował szwedzki dziennik "Aftonbladet".
 
Duński "BT" skomentował, że "Francuzi bezlitośnie poderżnęli gardła islandzkim Wikingom i zakończyli ich bajkę. Szkoda, że odjeżdżają, ponieważ większość duńskich kibiców straciło drużynę, która przyciągała tysiące przed ekrany telewizorów. Islandia może być jednak z siebie dumna, a jej spektakularne zwycięstwo nad Anglią w 1/8 finału będzie pamiętane w futbolowym świecie przez wiele lat".


Wspaniała postawa Polskiej drużyny na Euro 2016 oraz największa niespodzianka i zawód turnieju we Francji !
data dodania: 2016-06-19

tworzenie stron warszawa

Polacy na Euro 2016

Nareszcie to nie my zagramy ostatni mecz w grupie o honor – cieszył się dyrektor reprezentacji Polski Tomasz Iwan. Nawiązał do sytuacji naszych wtorkowych rywali, Ukraińców, którzy po dwóch porażkach mogą pakować walizki i wracać do kraju. Polska powalczy w Marsylii o jak najwyższe zwycięstwo, które może dać pierwsze miejsce w grupie. Awansu do 1/8 finału jesteśmy niemal pewni, po wygranej z Irlandią Północną oraz remisie z Niemcami szanse wynoszą prawie 99 procent. W XXI wieku, po dwóch meczach grupowych, kombinowaliśmy, co musi się wydarzyć, żeby Polska awansowała do fazy pucharowej, teraz trzeba się naprawdę mocno nagłowić, by wymyślić najczarniejszy scenariusz, według którego dla Biało-Czerwonych turniej skończyłby się na trzech spotkaniach.

Polscy piłkarze przyzwyczajają się do nowych okoliczności, w których nie są tylko statystami dla innych zespołów. Wielki turniej nareszcie nie skończy się na trzech meczach, a ostatnie spotkanie w grupie nie jest tylko grą o honor ewentualnie o wszystko. Dlatego trener Adam Nawałka dał zawodnikom wolny piątek (na boisku trenowali tylko ci, którzy nie grali z Niemcami) i sobotę. Tego dnia był czas na relaks, wycieczkę rowerami, grę w golfa, seans filmowy, spotkanie z żonami i partnerkami, które przyjechały do La Baule.

– Cztery lata temu nasz ostatni mecz w grupie był o wszystko. Dziś jesteśmy w zupełnie innym miejscu, mamy większy komfort. Mimo dobrego startu pozostajemy skromną drużyną, która wciąż się rozwija. Tworzymy fajną ekipę, interesuje nas tylko kolejny mecz – zakończył Grosicki.

Największy zawód turnieju

Jakoś tak już w piłce jest, że lepszy na boisku nie zawsze może cieszyć się ze zwycięstwa. O tym, jakie skutki może mieć brak skuteczności boleśnie przekonuje się Portugalia, która w dwóch meczach EURO - w których była zdecydowanym faworytem - musiała zadowalać się remisem. W dużej, olbrzymiej wręcz mierze, jest to "zasługa" jej kapitana, a zarazem największej gwiazdy.
Cristiano Ronaldo. Od kilku lat, mniej więcej od momentu, w którym w Portugalii nastąpiło przetasowanie i część starej gwardii odeszła na piłkarską emeryturę, traktowany jest jako gość, który na wielkich turniejach ma ciągnąć te drużynę za uszy. Danny, Simao, Postiga czy Almeida to oczywiście znane i gdzieniegdzie nawet uznane nazwiska, ale nijak nie można ich zaklasyfikować do najwyższej europejskiej półki. Na barkach Ronaldo, cyklicznie co dwa lata, spoczywała więc ogromna odpowiedzialność, którą - w mniejszym lub większym stopniu - przeważnie brał na klatę. 
Tym razem jest jednak inaczej. Po dwóch meczach CR7 nadal ma na koncie zero goli, mimo że okazji do zdobycia bramki miał już całe mnóstwo. We wczorajszym meczu oddał 10 strzałów, przeciwko Islandii - drugie tyle. Szukał szczęścia głową, obiema nogami, a Roberta Almera nie zdołał pokonać nawet z rzutu karnego. Paradoksalnie jednak, zmarnowana jedenastka nie jest wcale czymś, o co najbardziej wkurzać mogą się jego koledzy z drużyny.
Do Ronaldo można mieć przede wszystkim pretensje o zbyt samolubną grę.
Ostatni mecz w grupie Portugalia rozegra w środę z Węgrami, którzy są już niemal pewni awansu do fazy pucharowej, po wygranej z wyżej notowaną Austrią i remisie z Islandią, która po dwóch meczach zgromadziła dwa punkty i także poważnie liczy się w walce o awans do dalszej fazy turnieju.

Największa niespodzianka turnieju

Największą niespodzianką turnieju są zdecydowanie Węgrzy, którzy zakwalifikowali się do tego turnieju pierwszy raz od 1972 roku, a do Francji przyjeżdżali w roli out-siderów. Po dwóch meczach prowadząw grupie E z 4 punktami na koncie po dwóch meczach. Najlepszy napastnik warszawskiej Legii, i napastnik Węgier, Nemanja Nikolic tonuje nastroje i myśli jedynie o następnym meczu z Portugalią. Irlandczyków w ziemie wkręcał Bartosz Kapustka, Walii gola strzelił Ondrej Duda, ataki mistrzów powstrzymał Michał Pazdan, a król strzelców Ekstraklasy pomógł uratować remis Węgrom w meczu z Islandczykami. Legia na Euro nie ma się czego wstydzić.


Historyczne zwycięstwo Polaków !
data dodania: 2016-06-12

tworzenie stron warszawa

 Pierwsze w historii zwycięstwo reprezentacji Polski w mistrzostwach Europy stało się faktem. Biało-czerwoni pokonali w inauguracyjnym meczu na turnieju we Francji Irlandię Północną 1:0 (0:0), a o triumfie Polaków przesądził gol Arkadiusza Milika z 51. minuty.

Od pierwszej minuty Polacy bardzo zdecydowanie natarli na rywali.Na sczególne wyróżnienie zasłużyli nasi bboczni obrońcy, Artur Jędrzejczyk i Łukasz Piszczek, którzy w każdej akcji starali się dublować pozycję skrzydłowych. Z kolei Kamil Glik i Michał Pazdan na własnej połowie czyścili dalekie wykopy irlandzkich obrońców, a gdy trzeba było to i Wojciech Szczęsny dwukrotnie skutecznie interweniował poza polem karnym (raz o mało nie nokautując Lukasza Piszczka).

Oskrzydlające ataki Polaków długo jednak nie sprawiały większego zagrożenia. Dośrodkowania często były zbyt mocne, a gdy już piłka spadały w okolicach piątego metra, to rośli irlandzcy defensorzy wygrywali pojedynki główkowe. Niewiele wynikało również ze stałych fragmentów gry, niezależnie od tego, czy egzekwował je Kuba Błaszczykowski, czy Arkadiusz Milik.

Po półgodzinie gry wiadomo było, że przyszedł czas aby coś zmienić w grze Polaków. Przykład takiego rozwiązania dał w 32. minucie Łukasz Piszczek, który dynamicznie wbiegł w pole karne a następnie wycofał piłkę spod końcowej linii. Przejął ją Arkadiusz Milik, który w bardzo dogodnej sytuacji spudłował lewą nogą stojąc zaledwie kilka metrów od bramki.

W 40. minucie rozgrywający dobry mecz Kapustka znakomicie zachował się przed polem karnym i po krótkim dryblingu potężnie uderzył lewą nogą. Piłka zmierzała tuż pod poprzeczkę, ale McGovern popisał się świetnym refleksem i przeniósł ją nad bramkę. Na przerwę obie drużyny zeszły przy bezbramkowym remisie.

W 51. minucie napastnik Ajaksu Amsterdam w końcu pokazał pełnie swoich umiejętności i dał jednak powody do radości kilkunastu tysiącom polskich kibiców oglądających mecz na stadionie w Nicei. Wspaniale przyjął podanie od Kuby Błaszczykowskiego a następnie bez większego zastanowienia uderzył płasko lewą nogą, nie do obrony. W taki oto sposób biało-czerwoni objęli prowadzenie.

Zmiana wyniku w żaden sposób nie zmieniła przebiegu spotkania. To Polacy wciąż utrzymywali się przy piłce i spokojnie starali się konstruować kolejne akcje. Cieszyć mogła koncentracja i odpowiedzialność w polskim zespole, piłkarze wzajemnie się asekurowali i w naszej drużynie nie było słabego ogniwa. W 65. minucie dojrzałość taktyczną pokazał Kapustka, który wślizgiem skasował w kole środkowym groźnie zapowiadający się kontratak Irlandczyków. Otrzymał za to żółtą kartkę, lecz na pewno takie zagranie znalazło uznanie Adama Nawałki.

Przed szansą na ustalenie wyniku w koncówce stanął Grzegorz Krychowiak, który w 86 minucie wspaniale uderzył z odległości około 25 metrów, bramkarz Irlandii Północnej byłby w tej sytuacji mógł jedynie obserwować futbolówke, jednak piłka mineła bramke o zaledwie kilka centymetrów.


1 2 3 4 5 6
2013 blogozdrowiu.info
Projekt: bxmmultimedia
System CMS: bxmadministrator.pl