Razem z nieliczną grupką z Warszawy wyruszyliśmy w poniedziałek rano z Modlina do Londynu. Wszyscy byliśmy bardzo podekscytowani, każdy dobrze wiedział że usiądzie na gigantycznej arenie O2 i podziwiał będzie najlepszych tenisistów ostatnich lat, takich jak Nadal, Federer lub Djokovic. Tak jak zawsze publiczność oczekiwała niespodzianek i wielkich emocji, których było nie mało. Już pierwszego dnia wszyscy którzy schodzili z trybun po sesji wiezornej byli zachwyceni. Nie był to mecz najwyżej rozstawionych zawodników ale na pewno był na miarę finałów ATP. Po pięknej trzysetowej walce Del Potro okazał sie lepszy od Richarda Gasqueta. Następnego dnia mieliśmy okazje obejrzeć fenomenalny debel w którym o dziwo przegranymi okazali sie wspaniali bracia Bryanowie, którzy musieli uznać wyższość Dodiga i Melo. Najlepsze jednak było przed nami. Pierwszy raz trybuny zapełniły się do samego brzegu, wszyscy czekali na jak to nazwały media "pojedynek tytanów". Tym razem Federer tak łatwo sie nie poddał, w niektórych momentach ludziom przypominał sie ten Roger z tamtych lat, niestety zachodzącą gwiazda musiała uznaćwyższość wschodzącej gwieździe.Federer uległ faworyzowanemu, Djokovicowi w trzech setach.