„Horror w Madrycie” lub „Drżąca Borussia, Real bez szczęścia” takie tytuły widnieją w rożnych portalach sportowych. Po pierwszym meczu Mourinho mówił, ze jeszcze nie przegrali, madryccy kibice uważali podobnie do tego stopnia wierzyli w „Los Galacticos”, ze mówili, ze to BVB dokonało cudu a w Madrycie będzie już normalnie. I faktycznie kibice „Królewskich” nie odwrócili się od swojej drużyny. Wiadomo, ze nie raz działo się źle na Santiago Bernabeu kiedy na przykład „The Special One” wprowadzał Antonia Adana na mecze ligowe a nie Ikera Casillasa. Lecz tym razem kibice wspierali swoja drużynę od początku do końca i za to podziękował im Jose Mourinho.
Wracając do meczu, tym razem Lewy nie strzelił bramki ale za to jest drugim piłkarzem tej edycji Ligi Mistrzów, który strzelił Królewskim w poprzeczkę, pierwszym był Robin Van Persie z Man United. BVB udało się dowieść te zaliczkę z Dortmundu ale nie wiadomo co by się stało gdyby wygrana w Dortmundzie była mniejsza. Moim zdaniem obok Lewandowskiego najlepszym zawodnikiem tego dwu meczu był Roman Weindenfeller, który nie raz pokazywał nieprawdopodobne parady bramkarskie.
Dodam tez mały news, który zaskoczy wielu, po meczu Mourinho napisał SMS-a do Roberta „do zobaczenia w Chelsea” co to ma znaczyć już sami sobie dopowiedzcie.