Islandzkie media: dumny powrót z tarczą a nie na tarczy
data dodania: 2016-07-04

Euro we Francji może nie obfitowało w bardzo emocjonujące mecze z dużą ilością bramek ale na pewno zostanie zapamiętane jako mistrzostwa Europy z wieloma niespodziankami. Zaskoczeniem na pewno można nazwać, ćwierćfinał Polski i jej porażkę po heroicznym boju z Portugalią i dotarcie Walii, skazywanej wcześniej na pożarcie już w fazie grupowej do półfinału. Jednak zdecydowanie największą niespodziankę, na tym Euro, sprawiła drużyna Islandii. Pomimo przegranej z Francją, dojście do ćwierćfinału piłkarskich mistrzostw  Europy jest traktowane na Islandii i w całej Skandynawii jako zwycięstwo "walecznych serc", wielkie osiągnięcie i historyczne dla tego kraju wydarzenie. Kraj liczący jedynie 330 tysięcy mieszkańców dokonał czegoś niemożliwego, nie dość, że przebojem wdarł się na turniej we Francji, to zagrał w nim jeszcze bez kompleksów i osiagnął historyczny wynik, pokonując na swej drodze między innymi Anglię. 
 
Islandia stała się bardzo popularna w całej Skandynawii. Na norweskich, duńskich i szwedzkich portalach w ostatnich dniach przed ćwierćfinałem można było stosując pewną aplikację skonfigurować sobie islandzkie nazwisko i zamówić koszulkę z nim na plecach "na całe lato". Media nie szczędzą pochwał dla "małego, dumnego narodu", którego wojownicy nawet przegrywając "z gigantycznym bagażem bramek" walczyli do końca i powrócą do swojej wulkanicznej ojczyzny w wielkiej chwale "z tarczą".
 
"Mecz, na który cała Islandia ładowała energie przez tydzień, zakończył się po 20 minutach. Pomimo to dojście do ćwierćfinału jest wielkim zwycięstwem tego małego kraju, a jego dumni mieszkańcy będą opowiadać i przeżywać te mistrzostwa jeszcze przez wiele lat. My możemy im tylko pozazdrościć" - skomentował szwedzki dziennik "Aftonbladet".
 
Duński "BT" skomentował, że "Francuzi bezlitośnie poderżnęli gardła islandzkim Wikingom i zakończyli ich bajkę. Szkoda, że odjeżdżają, ponieważ większość duńskich kibiców straciło drużynę, która przyciągała tysiące przed ekrany telewizorów. Islandia może być jednak z siebie dumna, a jej spektakularne zwycięstwo nad Anglią w 1/8 finału będzie pamiętane w futbolowym świecie przez wiele lat".


Wspaniała postawa Polskiej drużyny na Euro 2016 oraz największa niespodzianka i zawód turnieju we Francji !
data dodania: 2016-06-19

Polacy na Euro 2016

Nareszcie to nie my zagramy ostatni mecz w grupie o honor – cieszył się dyrektor reprezentacji Polski Tomasz Iwan. Nawiązał do sytuacji naszych wtorkowych rywali, Ukraińców, którzy po dwóch porażkach mogą pakować walizki i wracać do kraju. Polska powalczy w Marsylii o jak najwyższe zwycięstwo, które może dać pierwsze miejsce w grupie. Awansu do 1/8 finału jesteśmy niemal pewni, po wygranej z Irlandią Północną oraz remisie z Niemcami szanse wynoszą prawie 99 procent. W XXI wieku, po dwóch meczach grupowych, kombinowaliśmy, co musi się wydarzyć, żeby Polska awansowała do fazy pucharowej, teraz trzeba się naprawdę mocno nagłowić, by wymyślić najczarniejszy scenariusz, według którego dla Biało-Czerwonych turniej skończyłby się na trzech spotkaniach.

Polscy piłkarze przyzwyczajają się do nowych okoliczności, w których nie są tylko statystami dla innych zespołów. Wielki turniej nareszcie nie skończy się na trzech meczach, a ostatnie spotkanie w grupie nie jest tylko grą o honor ewentualnie o wszystko. Dlatego trener Adam Nawałka dał zawodnikom wolny piątek (na boisku trenowali tylko ci, którzy nie grali z Niemcami) i sobotę. Tego dnia był czas na relaks, wycieczkę rowerami, grę w golfa, seans filmowy, spotkanie z żonami i partnerkami, które przyjechały do La Baule.

– Cztery lata temu nasz ostatni mecz w grupie był o wszystko. Dziś jesteśmy w zupełnie innym miejscu, mamy większy komfort. Mimo dobrego startu pozostajemy skromną drużyną, która wciąż się rozwija. Tworzymy fajną ekipę, interesuje nas tylko kolejny mecz – zakończył Grosicki.

Największy zawód turnieju

Jakoś tak już w piłce jest, że lepszy na boisku nie zawsze może cieszyć się ze zwycięstwa. O tym, jakie skutki może mieć brak skuteczności boleśnie przekonuje się Portugalia, która w dwóch meczach EURO - w których była zdecydowanym faworytem - musiała zadowalać się remisem. W dużej, olbrzymiej wręcz mierze, jest to "zasługa" jej kapitana, a zarazem największej gwiazdy.
Cristiano Ronaldo. Od kilku lat, mniej więcej od momentu, w którym w Portugalii nastąpiło przetasowanie i część starej gwardii odeszła na piłkarską emeryturę, traktowany jest jako gość, który na wielkich turniejach ma ciągnąć te drużynę za uszy. Danny, Simao, Postiga czy Almeida to oczywiście znane i gdzieniegdzie nawet uznane nazwiska, ale nijak nie można ich zaklasyfikować do najwyższej europejskiej półki. Na barkach Ronaldo, cyklicznie co dwa lata, spoczywała więc ogromna odpowiedzialność, którą - w mniejszym lub większym stopniu - przeważnie brał na klatę. 
Tym razem jest jednak inaczej. Po dwóch meczach CR7 nadal ma na koncie zero goli, mimo że okazji do zdobycia bramki miał już całe mnóstwo. We wczorajszym meczu oddał 10 strzałów, przeciwko Islandii - drugie tyle. Szukał szczęścia głową, obiema nogami, a Roberta Almera nie zdołał pokonać nawet z rzutu karnego. Paradoksalnie jednak, zmarnowana jedenastka nie jest wcale czymś, o co najbardziej wkurzać mogą się jego koledzy z drużyny.
Do Ronaldo można mieć przede wszystkim pretensje o zbyt samolubną grę.
Ostatni mecz w grupie Portugalia rozegra w środę z Węgrami, którzy są już niemal pewni awansu do fazy pucharowej, po wygranej z wyżej notowaną Austrią i remisie z Islandią, która po dwóch meczach zgromadziła dwa punkty i także poważnie liczy się w walce o awans do dalszej fazy turnieju.

Największa niespodzianka turnieju

Największą niespodzianką turnieju są zdecydowanie Węgrzy, którzy zakwalifikowali się do tego turnieju pierwszy raz od 1972 roku, a do Francji przyjeżdżali w roli out-siderów. Po dwóch meczach prowadząw grupie E z 4 punktami na koncie po dwóch meczach. Najlepszy napastnik warszawskiej Legii, i napastnik Węgier, Nemanja Nikolic tonuje nastroje i myśli jedynie o następnym meczu z Portugalią. Irlandczyków w ziemie wkręcał Bartosz Kapustka, Walii gola strzelił Ondrej Duda, ataki mistrzów powstrzymał Michał Pazdan, a król strzelców Ekstraklasy pomógł uratować remis Węgrom w meczu z Islandczykami. Legia na Euro nie ma się czego wstydzić.


Historyczne zwycięstwo Polaków !
data dodania: 2016-06-12

 Pierwsze w historii zwycięstwo reprezentacji Polski w mistrzostwach Europy stało się faktem. Biało-czerwoni pokonali w inauguracyjnym meczu na turnieju we Francji Irlandię Północną 1:0 (0:0), a o triumfie Polaków przesądził gol Arkadiusza Milika z 51. minuty.

Od pierwszej minuty Polacy bardzo zdecydowanie natarli na rywali.Na sczególne wyróżnienie zasłużyli nasi bboczni obrońcy, Artur Jędrzejczyk i Łukasz Piszczek, którzy w każdej akcji starali się dublować pozycję skrzydłowych. Z kolei Kamil Glik i Michał Pazdan na własnej połowie czyścili dalekie wykopy irlandzkich obrońców, a gdy trzeba było to i Wojciech Szczęsny dwukrotnie skutecznie interweniował poza polem karnym (raz o mało nie nokautując Lukasza Piszczka).

Oskrzydlające ataki Polaków długo jednak nie sprawiały większego zagrożenia. Dośrodkowania często były zbyt mocne, a gdy już piłka spadały w okolicach piątego metra, to rośli irlandzcy defensorzy wygrywali pojedynki główkowe. Niewiele wynikało również ze stałych fragmentów gry, niezależnie od tego, czy egzekwował je Kuba Błaszczykowski, czy Arkadiusz Milik.

Po półgodzinie gry wiadomo było, że przyszedł czas aby coś zmienić w grze Polaków. Przykład takiego rozwiązania dał w 32. minucie Łukasz Piszczek, który dynamicznie wbiegł w pole karne a następnie wycofał piłkę spod końcowej linii. Przejął ją Arkadiusz Milik, który w bardzo dogodnej sytuacji spudłował lewą nogą stojąc zaledwie kilka metrów od bramki.

W 40. minucie rozgrywający dobry mecz Kapustka znakomicie zachował się przed polem karnym i po krótkim dryblingu potężnie uderzył lewą nogą. Piłka zmierzała tuż pod poprzeczkę, ale McGovern popisał się świetnym refleksem i przeniósł ją nad bramkę. Na przerwę obie drużyny zeszły przy bezbramkowym remisie.

W 51. minucie napastnik Ajaksu Amsterdam w końcu pokazał pełnie swoich umiejętności i dał jednak powody do radości kilkunastu tysiącom polskich kibiców oglądających mecz na stadionie w Nicei. Wspaniale przyjął podanie od Kuby Błaszczykowskiego a następnie bez większego zastanowienia uderzył płasko lewą nogą, nie do obrony. W taki oto sposób biało-czerwoni objęli prowadzenie.

Zmiana wyniku w żaden sposób nie zmieniła przebiegu spotkania. To Polacy wciąż utrzymywali się przy piłce i spokojnie starali się konstruować kolejne akcje. Cieszyć mogła koncentracja i odpowiedzialność w polskim zespole, piłkarze wzajemnie się asekurowali i w naszej drużynie nie było słabego ogniwa. W 65. minucie dojrzałość taktyczną pokazał Kapustka, który wślizgiem skasował w kole środkowym groźnie zapowiadający się kontratak Irlandczyków. Otrzymał za to żółtą kartkę, lecz na pewno takie zagranie znalazło uznanie Adama Nawałki.

Przed szansą na ustalenie wyniku w koncówce stanął Grzegorz Krychowiak, który w 86 minucie wspaniale uderzył z odległości około 25 metrów, bramkarz Irlandii Północnej byłby w tej sytuacji mógł jedynie obserwować futbolówke, jednak piłka mineła bramke o zaledwie kilka centymetrów.


Krychowiak: możemy przejść do historii
data dodania: 2016-06-11

Grzegorz Krychowiak powiedział, że osiągając sukces na mistrzostwach Europy we Francji piłkarze reprezentacji Polski mogą przejść do historii.-Stać nas na coś wielkiego- powiedział nasz najlepszy pomocnik i filar hiszpańskiej Sevilli na sobotniej konferencji prasowej.
 
Pierwszym rywalem biało-czerwonych na mistrzostwach Europy we Francji będzie Irlandia Północna, teoretycznie najsłabsza drużyna w naszej grupie. Spotkanie zostanie rozegrane w niedziele w Nicei o godzinę 18:00.
 
-Mamy doświadczenie, wiemy jak rozegrać to spotkanie. Zdajemy sobie sprawę z rangi tego meczu. Jeżeli chcemy myśleć o korzystnym wyniku, to każdy z nas musi być generałem na boisku- począwszy od bramkarza skończywszy na napastniku. 
Awansowaliśmy na ten turniej dzięki zespołowości. Jeżeli któryś z nas będzie myślał o tym inaczej, to wrócimy do Polski po trzech meczach. Kolektyw to siła naszej drużyny- powiedział Krychowiak.
 
Podkreślił, że nie chce już wspominać drogi która z drużyną pokonali aby zagrać na tym wielkim turnieju. 
 
-Eliminacje były bardzo dobre ale to już historia. Teraz stoper się wyzerował i zaczynamy od nowa. Liczy się jedynie to co jest przed nami- podkreślił Krychowiak.
 
Przed przylotem do Francji Polacy rozegrali dwa mecze towarzyskie z Holandią 1:2 i Litwą 0:0. Zwłaszcza ten drugi mecz nie wyszedł naszym reprezentantom. 
 
Nasz szef, prezes PZPN, Zbigniew Boniek poprosił nas o nie pompowanie balonika, stąd decyzja, żeby nie wygrywać dwóch sparingów przed Euro- w swoim stylu odpowiedział Krychowiak. 
 
Podobnie jak inni ważny filar naszej drużyny Kamil Glik, Grzegorz Krychowiak nie grał na Euro 2012 i turniej we Francji będzie dla niego debiutem na wielkim turnieju. Nasza reprezentacja nie ma bogatej historii na Mistrzostwach Europy, przecież Polska nie wygrała jeszcze meczu na Euro- podkreślił Glik. 
 
Krychowiak jak i Glik zapewniają nas o tym, że wszyscy w polskim zespole są gotowi do rozpoczęcia turnieju.
 


Oklahoma City Thunder pokononują Golden State Warriors na wyjeździe !
data dodania: 2016-05-17

 Koszykarze Oklahoma City Thunder pokonali na wyjeździe broniących tytułu Golden State Warriors 108:102 w pierwszym meczu finału Konferencji Zachodniej ligi NBA. Rywalizacja toczy się do czterech zwycięstw. Drugie spotkanie odbędzie się w środę, także w Oakland.

Wszystkie trzy bezpośrednie mecze na linii Warriors - Thunder w sezonie zasadniczym kończyły się zwycięstwami podopiecznych Steve'a Curry'ego. Obrońcy tytułu osiągnęli ponadto bilans 39-2 w spotkaniach u siebie oraz dotychczas 6-0 w fazie play-off. Twierdza Oracle Arena padła w premierowym meczu finału Konferencji Zachodniej.

Zawodnicy z Oklahomy z minuty na minute grali coraz lepiej, na szczególne wyróżnienie zasługuje lider Thundersów tym sezonie Russel Westbrook. 27- letni rozgrywający gości z pierwszych dziesięciu rzutów w meczu trafił tylko jeden, ale w tej części gry, w zaledwie sześć minut zdobył 19 punktów i Thunder przegrywali już tylko 85:88.

O ile goście rozkręcali się z czasem , tak Warriors obniżali poziom w trakcie meczu. Przez ponad siedem minut decydującej kwarty trafili tylko dwa razy z rzuty z gry i to goście osiągneli ośmiopunktowe prowadzenie.

- Warriors to świetna drużyna, ale nam również niczego nie brakuje. Wiemy co potrafimy i że każdego można pokonać - podkreślił lider drużyny przyjezdnych Russell Westbrook, który mecz zakończył z dorobkiem 27 punktów, 12 asyst i aż siedmiu przechwytów. Kevin Durant zakończył mecz z dorobkiem 26 punktów i dziesięć zbiórek.

Najlepszymi strzelcami pokonanych byli klasycznie MVP sezonu zasadniczego, Stephen Curry (26 punktów) i Klay Thompson (25), jednak w kluczowym momencie skuteczność ich opuściła. Co więcej "Wojownicy" spotkanie zakończyli z 14 stratami (Thunder z 12). Aż siedem z nich popełnił Curry. Na pocieszenie pozostało mu ustanowienie rekordu kolejnych meczów fazy play off z trafionym rzutem "za trzy". To było jego 45. takie spotkanie. Poprzednim rekordzistą był Reggie Miller.

- Porażka w pierwszym meczu, szczególnie na własnym parkiecie, nigdy nie jest miłym uczuciem. Na szczęście drugie spotkanie także zagramy u siebie i będziemy mieli okazję pokazać z jakiej gliny jesteśmy ulepieni - powiedział Curry.

W finale Konferencji Wschodniej Cleveland Cavaliers zmierzą się z Toronto Raptors. Pierwsza konfrontacja we wtorek w Ohio.

1 2 3 13 14 15
2013 blogozdrowiu.info
Projekt: bxmmultimedia
System CMS: bxmadministrator.pl